25 listopada 2014

23. The day

"Obudź się słońce." – usłyszałam, jęknęłam i odwróciłam się na drugą stronę, gdy usłyszałam chichot mojej przyjaciółki. "Budzimy się!" – powiedziała niecierpliwie. Uśmiechnęłam się, usiadłam na łóżku, przetarłam oczy, ziewnęłam i wreszcie byłam gotowa powiedzieć „Dzień Dobry”. 

„Idź szybko pod prysznic i włóż coś na siebie. Zrobię Ci śniadanie” – powiedziała i wyszła z mojego pokoju. Wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam dziesięciominutowy prysznic po czym umyłam włosy i zęby.  Weszłam w bieliźnie do mojego pokoju i włożyłam zawieszone ubrania przy szafie, które Emily najwyraźniej musiała dla mnie kupić, ponieważ nigdy wcześniej ich nie widziałam.
"Tak więc to jest Twój prezent czy…?" – zapytałam i usiadłam na kuchennym stołku. Emily odwróciła się do mnie, uśmiechnęła i położyła przede mną śniadanie, czyli bananowy sok i ciasteczka. Moje ulubione. Robi je odkąd skończyła 7 lat.
"Nie, prezent dostaniesz później" – powiedziała i spoglądała na mnie, gdy zaczynałam jeść moje ‘śniadanie’. "O! A tak przy okazji to idę z Tobą do szkoły” – powiedziała po czym poszła na górę i zniknęła. Siedziałam sama przez moment i spoglądałam na schody, kręcąc głową, aż w końcu zabrałam się za dokończenie śniadania. Skończyłam jeść moje ulubione ciasteczka i wzięłam ostatni  łyk soku. Odwróciłam się na krześle plecami do stołu. Mój telefon zadzwonił kilka razy, więc wzięłam go, spojrzałam na ekran i dostrzegłam, że mam 4 nowe wiadomości.  Otworzyłam je i zmarszczyłam brwi, czytając.
Bella Boo – przepraszam, ale źle się dziś czuję, więc nie idę do szkoły ;(
A Babe - Mam same złe wiadomości. W sumie to już brzmi jak jedna z nich. Dobra, nieważne. Dzisiaj zostaję w domu. Czuję się potwornie. :(( xx
Leeyum - Um, nie wiem jak to się stało, ale złamałam rękę. Idę teraz do doktora, więc w szkole na pewno się nie zjawię. Przepraszam… :(
Nialler -  Obawiam się, że masz dziś do czynienia sama z ekipą Justin’a. Przykro mi z tego powodu kochana…
Zaczęłam się śmiać, że wszystkie te wiadomości były niezwykle do siebie podobne. I to nawet nazwami, które były wyróżniające u Ashley. Powiedziała mi, że wyśle numery telefonu od każdego, więc zrobiła to, ale te imiona są dość śmieszne.  Przynajmniej dla siebie i Belli. Ale zastanawia mnie tylko to dlaczego to robią? To znaczy, że prawdopodobnie nie wiedzieli o tym, co oni zrobili?  Kto by im o tym powiedział? A może tylko mnie zwodzą? Ugh, nienawidzę, gdy nie wiem, co jest nie tak.
Podczas gdy ja byłam myślami daleko stąd, Emily przebrała się i zeszła na dół. Spojrzałam w górę i byłam lekko zszokowana.
“Podoba Ci się?” – powiedziała, podnosząc do góry ręce i odwracając się. Wyglądała hm… inaczej, ale ładnie. Kiwnęłam tylko głową, a ona uśmiechnęła się szeroko.
"Wyglądasz inaczej, ale mnie się podoba.” – uśmiechnęłam się, wstałam z krzesła i podeszłam do Emily.  "Czy istnieje jakiś szczególny powód, że się tak ubrałaś, czy to coś innego?” – zapytałam z nadzieją, że odpowie, że to tylko z powodu moich urodzin. Skinęła głową na “nie”, choć doskonale wiem, że coś za tym się kryje.


"Ale tak serio to nie musisz tego robić." – próbowałam przekonać Emily, gdy stwierdziła, że poczeka na mnie aż moje zajęcia się skończą. Pokręciła głową.
"Nie. Poczekam na Ciebie. Poważnie." – uśmiechnęła się, a ja otworzyłam moją szafkę, wyjęłam z niej książki i zamknęłam ją plecami. Uśmiechnęłam się do niej serdecznie, aby już nie musieć mówić “dziękuję”.
"Hej kochana." – usłyszałam znajomy mi brytyjski głos, więc odwróciłam się i zobaczyłam stojącego nieopodal Justina, który się do mnie uśmiechał.
"Hej, Jay." – powiedziałam, używając  jego pseudonimu, gdy on tak słodko się uśmiechał. Emily nagle chrząknęła, więc oboje na nią spojrzeliśmy. "Oh, Justin to jest Emily, moja najlepsza przyjaciółka z Ameryki” – powiedziałam, patrząc na Justina, a później na Emily, by zobaczyć jej uśmiech, gdy nieśmiało zagryzała wargi. Świetnie. Po prostu świetnie. “Emily, to jest mój przyjaciel – Justin.” – uśmiechnęłam się do Justina, a on tylko odwzajemnił mój uśmiech i przywitał się z Em. Przez chwilę staliśmy, milcząc, ale w jednym momencie Justin stanął dokładnie przede mną i łobuzersko się uśmiechnął. Uniosłam brew, patrząc wprost na niego, ale on nadal kontynuował swój uroczy uśmiech.
"Słyszałem coś." – powiedział w końcu, a ja skinęłam tylko, by mówił dalej, lecz on wyjął tylko coś z torby. Mechanicznie zakryłam ręką usta, spoglądając na małe pudełeczko. Zamknęłam oczy, a gdy znów je otworzyłam on szeroko się uśmiechał i wyciągnął do mnie ręce ze słodkim pudełkiem w dłoniach. 

"Wszystkiego najlepszego!" – uśmiechał się cały czas. Miejmy nadzieję, że ten prezent jest tym jednym jedynym. Prawda jest taka, że nie lubię otrzymywać prezentów i to niezależnie od tego, czy to są święta, czy właśnie moje urodziny. 

"Dziękuję Jay, ale nie musiałeś." – powiedziałam i wahając się jeszcze przez chwilę, wzięłam pudełeczko do rąk. Powinnam otworzyć je teraz czy później? Spojrzałam na nie jeszcze raz, a później na Justina, którego wyraz twarzy zdołał mi powiedzieć „no dalej. Nie bój się tylko  je otwórz.” Przewróciłam oczami, patrząc na jego dziecięcą ekscytację i cichy chichot. Moje oczy w jednej chwili powiększyły się, gdy zobaczyłam, co jest w pudełeczku i co kupił dla mnie Justin.
“To… to jest piękne. “ – powiedziałam, przecierając oczy. "I takie urocze." – powiedziałam i radośnie uśmiechnęłam się do Justina.
"Zapamiętałem, jak mówiłaś o tym, jak bardzo kochasz małe pingwiny, więc gdy to zobaczyłem od razu wiedziałem, że to jest coś idealnego dla Ciebie.” – wyjaśnił, a ja skinęłam głową, przypominając sobie chwilę, gdy  o tym właśnie mówiłam. Spojrzałam na Emily, ale ona była tylko rozbawiona i przekręciła oczami.
"Cóż, to dość… słodkie." – powiedziała, a ja twierdząco skinęłam głową. Nagle zadzwonił dzwonek, a ja tylko jęknęłam. Chociaż… w sumie mam matematykę, a nauczyciel zawsze się spóźnia o dziesięć minut i dodatkowo mam ją z Justinem, więc w sumie wszystko jest w porządku.
"Na razie!" – oboje w tym samym momencie pożegnaliśmy się z Emily i pomachaliśmy do niej, gdy wchodziliśmy do klasy.

"Tak, ale-" – usłyszałam Emily, która mówiła z mocno przyciśniętym telefonem do ucha, gdy właśnie wychodziłam z sali, w której miałam ostatnią lekcję. „Dobrze. Ok. Już tu jest. Do usłyszenia!" – powiedziała i rozłączyła się. "Hej." – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Justin miał dzisiaj jakiś problem w domu, więc wyszedł po drugim śniadaniu do domu, zostawiając mnie samą.
"Hej." – powiedziałam i zmierzałam ku mojej szafce. “Z kim rozmawiałaś?" – zapytałam, gdy wyszłyśmy zza rogu nadal, idąc w kierunku mojej szafki. "Z Twoją mamą. Ale nic się nie stało. Nie musisz się martwić.” – powiedziała, a ja podniosłam wzrok i zobaczyłam przy swojej szafce Harry’ego, który opierał się o moją szafkę z jedną czerwoną różą w ręku, którą delikatnie uniósł w kierunku nosa, aby ją jeszcze powąchać. 
Wyglądał tak gorąco i zabójczo przystojnie, że mogłam sobie pozwolić, aby powiedzieć jedno krótkie - "Oh." – obie z Emily wydałyśmy z siebie ten sam zachwyt, zbliżając się do Harry’ego i szafki. "Hej kochanie." – powiedział Harry, prostując się i uśmiechając do tego stopnia, że można było dostrzec jego dołeczki. Uśmiechnęłam się do niego, a moje serce zatrzepotało jak skrzydła motyla na dźwięk słowa „kochanie." Chociaż wiem, że u Brytyjczyków to norma, ale poczułam się jakoś wyjątkowo, gdy to powiedział. Harry pochylił się i pocałował mnie w policzek, szepnął mi do ucha „Wszystkiego najlepszego”, wręczył mi różę, a potem wyszedł ze szkoły.
"Wow. Jest bardzo czarujący." – powiedziała Emily, gdy ja wlepiałam oczy w zamknięte szkolne drzwi, z których przed chwilą wyszedł Harry. Potrząsnęłam głową i otworzyłam moją szafkę. Wyjęłam z niej potrzebne książki i włożyłam z powrotem te, które mi się nie przydadzą. "Więc, Ty coś z Harrym…? To jest Twój chłopak albo coś?" – zapytała, opierając się o moją szafkę, a ja spojrzałam na nią jakby nagle wyrosły jej trzy głowy.
"Dlaczego tak myślisz?" – zapytałam, ale myśl, że Harry mógłby być moim chłopakiem nie pozwoliła uspokoić mojego umysłu. To po prostu utknęło tak i w kółko się powtarzały się te słowa “twój chłopak”. Nie wiem, dlaczego, ale po prostu tam utknęło. Spojrzałam na Emily, która miała zadowolony wyraz twarzy, a ja zaczęłam mieć złe przeczucia. "To dobrze. Nie chciałabym zabrać mojej najlepszej przyjaciółce faceta." – powiedziała, odwróciła się i odeszła. Szybko ją dogoniłam i zauważyłam, że ona chichocze. To jest coś, czego nie lubię.  
"Dlaczego chichoczesz?" – zapytałam zdenerwowana, że może coś zrobić w kierunku zdobycia Harry’ego. Chwila… co? O czym ja myślę!? To tak jak z Mike’m. Wszystko od nowa… Właśnie teraz, gdy jestem najbliżej, bliżej niż kiedykolwiek.

"Oh, to nic. Nie martw się o to kochana." – powiedziała z ręką na biodrze, a ja krzywo się do niej uśmiechnęłam, bo i tak już pora była wracać do domu mojej mamy. Tak, nadal nie mówię “mój” dom, ponieważ MÓJ dom jest w Ameryce.
_______________________________________________________________
Co sądzicie o tym rozdziale? :)
Jeśli przeczytałeś/łaś będzie nam miło, jeśli pozostawisz po sobie komentarz! 

3 komentarze:

  1. Wow swietny rozdzial! Mam cos przeczucie ze bedzie miala impreze w domu z mama i przyjaciolmi!
    Z niecierpliwoscia czekam!!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, masz talent kochana ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jesst genialny, jak samo opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń